Strona:Edmund Krzymuski - O odpowiedzialności karnej zwierząt.djvu/8

Ta strona została przepisana.
8
O ODPOWIEDZIALNOŚCI

sagne występował przeciwko niej z nownym zarzutem. Trzebaż jeszcze, aby ją dzisiaj oskarżano o starganie węzłów, łączących niegdyś świat ludzki ze światem zwierzęcym, o zerwanie między niemi tego stosunku idealnej równości, który niegdyś, — a było to już w r. 1543 — pozwolił np. radzie municypalnej miasta Grenobli we Francyi podać prośbę do oficyała biskupiego o rzucenie klątwy kościelnej na ślimaki i liszki za jakieś tam straszne ich niegodziwości, lub który później jeszcze, bo już w r. 1668 pozwolił Kacprowi Bailly, obrońcy przy senacie w Sabaudyi w dziele bardzo poważnem p. t. „Traité des monitoires“[1] podawać bardzo na seryo wzory różnych procedur karnych, mających prowadzić się przeciwko zwierzętom w tym lub owym przypadku ich działalności kryminalnej.
Zaprawdę, gdyby ta nasza oświata nie miała innych grzechów na swojem sumieniu, to ten, o który obwinia ją dr. Lacassagne, pozostawiłby ją czystszą od Westalki. Któż bowiem nie widzi, że ten rzekomy grzech stanowi raczej jednę z najznakomitszych zasług naszej cywilizacyi, jednę z tych, które każą nam być pobłażliwymi dla bardzo wielu jej błędów.
A najprzód, czy prawdą jest, że było to wynikiem jakiegoś wrodzonego ludziom poczucia dobroci i słuszności pociągać zwierzęta do odpowiedzialności karnej za te ich czyny, które, gdy ich sprawcą był człowiek, uchodziły za przestępstwa?
Gdybyśmy w tym względzie mieli przyznać racyą dr. Lacassagne, to nie widzę powodu dlaczego w dalszej konsekwencyi nic mielibyśmy twierdzić, że było to wynikiem odzywania się u ludzi jakiegoś czystszego poczucia religijnego, gdy oddawali oni zwierzętom cześć bałwochwalczą, jak to zresztą czynią jeszcze dzisiaj niektóre narody pogrążone w pomroce barbarzyństwa.

Wprawdzie August Comte nazywa fetyszyzm tą epoką w historyi naszej cywilizacyi, w której człowiek uczuwał najsilniej potrzebę zaspokojenia swoich pragnień religjnych.[2] Ale to nie znaczy, aby w tej epoce stosunek człowieka do Istoty Najwyższej miał zawiązać się w sposób najdoskonalszy. To znaczy tylko, że potrzeba religijna była pierwszą gwiazdą, która zabłysła na niebie naszego życia duchowego, a więc, że był czas, w którym była ona jedynym drogowskazem wszelkiej cywilizacyi ludzkiej. Czas ten minął już dla wielu narodów, bo był to okres

  1. Traité des Monitoires, Lyon, in 1668, 4°, á l‘article de l‘excellence des monitoires, pag. 27 et suiv.
  2. Comte — Cours de philosophie positive. Paris 1861. V. p. 1—83.