prośby, była ziemia ojczysta. Przeniesiono w r. 1861 Edmunda Różyckiego do sztabu wojsk konsystujących na Wołyniu.
Pożegnanie z towarzyszami broni na Kaukazie odznaczało się niezwykłą ich serdecznością. Żałowano Różyckiego powszechnie, Timur-Chan-Szura zapewne po raz pierwszy świadkiem być miała wylewu uczuć tak rzewnych. Czyniło to zaszczyt owym jego rossyjskim kolegom: pod ponurem niebem rządów Mikołaja kształciły się charaktery wyższe, uczucia zwracały się ku podniosłym ideałom, a właśnie owi koledzy sięgali epoką swego wychowania doby rządów mikołajowskich. Różycki był dla nich postacią urastającą ponad zwykłą miarę: zrozumieli to, odczuli, i w chwili rozstania zgotowali mu wspaniałą owacyę, gdzie serce przedewszystkiem składano mu w ofierze.
Po wielu zmianach, i w Polsce i w Rossyi, w kilka lat po powstaniu, już za dni swego tułactwa w Paryżu, przypomina ową chwilę, znać z przyjemnością, Różycki, wyrażając się w ten sposób, w jednym listów: „Gdym w r. 1861 opuszczał Kaukaz, koledzy urządzili dla mnie pożegnanie najserdeczniejsze, rozrzewniające uczuciem, z którem było robione... Dwaj z ich grona odprowadzali mnie kilka stacyj“... Jakąś piękną, rossyjską poezyą, na ową chwilę pożegnania ułożoną, żegnano go. Wiersz ten przechowywał on długo, potem wśród różnych przeciwności losu zaginął mu odpis tej poezyi, co z żalem kilkakroć wspominał, a nawet na niewiele przed zgonem jeszcze o owym wierszu mówił.