Strona:Edward Hanslick - O pięknie w muzyce.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.
—  172  —

będzie się on nią radować, chociażby za przedmiot miała wszystkie bóle całego stulecia. Radości tej nie obudzą u nas najgłośniejsze i najweselsze wykrzyki finału opery włoskiej — przynajmniej nie zawsze. Laik, lub człowiek „uczuciowy” najchętniej zapytuje, czy muzyka jest smutna, czy wesoła; muzyk — czy jest dobra, czy zła. Mała ta próbka wskazuje nam wybornie, na jak przeciwległych punktach stoją obie strony.
Jeżeli powiedzieliśmy, iż upodobanie nasze estetyczne kierujemy wartością artystyczną utworu, to znowu z drugiej strony nie powinno nam to przeszkadzać do zachwycania się prostym dźwiękiem rogu myśliwskiego, lub piosnką śpiewaną gdzieś w polu, gdyż nieraz mogą one większe wywołać wrażenie, niż cała symfonja. Ale muzyka staje wówczas w rzędzie piękności natury. To, co słyszymy, nie uderza nas jako pewien określony kształt tonów, lecz jako sposób oddziaływania natury, co wspólnie z charakterem okolicy i nastrojem osobistym, może nawet przewyższyć zadowolenie artystyczne. Siła żywiołowa