Strona:Edward Hanslick - O pięknie w muzyce.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

zespalają się w całość, dającą się obserwować.
Panuje tu prawo dwudzielnego rytmu, polegające na wznoszeniu i opadaniu. To, co różni rytm natury od rytmu muzyki, uderza nas odrazu. W muzyce, niema rytmu izolowanego, bo melodja i harmonja pojawiają się zawsze oparte na rytmie.
Inaczej zaś w naturze: rytm nie pojawia się tu wspólnie z melodją i harmonją, tylko w nieskończonych drganiach powietrza. Budzi się on pierwszy w człowieku — u dziecka i u dzikiego, rozwija najwcześniej, stąd uważać go można za prażywioł muzyki w naturze.
Gdy mieszkańcy wysp morza podbiegunowego klekocą kawałkami drzewa lub metalu i wyją przytem przeraźliwie, to możnaby to nazwać muzyką „naturalną,” gdyby to wogóle było muzyką. To jednak, co słyszymy z ust ludu, do którego, jak się napozór zdaje, żadna sztuka docisnąć się nie zdoła, to jest już właściwie muzyką artystyczną. Oczywiście, że lud śpiewa jak ptak — nie-