dę, a co gorsza — pogardę zasłużoną. Kobieta, która pochlebia, przymila się, stara się o zachwyt, — zdaje go się dopraszać, a dopraszając się, wyznaje, że może go zdobyć tylko sposobami, dziwnie obniżającemi skalę zasług.”
W Świecie kobiecym znajdujemy artykuł żeńskiego pióra:
„Znałam kobietę wykwintną w całém znaczeniu tego wyrazu, która mówiła zawsze: Chcę, ażeby moje córki były dobremi żonami dla niebogatych mężów.” I, stosownie do tego założenia, każda z jéj córek koleją zajęta była przez tydzień przy gospodarstwie domowém, uczyła się tajemnic prania, gotowania i t. p. Panny te, zaledwie weszły w świat, znalazły mężów zaraz w pierwszym roku, i to wcale nie ubogich, ale bogatych, należących do znakomitych rodzin. Wiadomości gospodarskie nie okazały się bynajmniéj szkodliwemi dla dobrego zamęźcia. Przeciwnie, panny te były więcéj od innych poszukiwane, bo okazało się, iż wybornie umiały zarządzać domem.
Matka ich wiedziała dobrze, jaka przynęta zwabia najgrubsze ryby.
Inny przykład skuteczności téj saméj przynęty podaje lady Bellairs: „Trzy czy cztery lata temu, znałam na prowincyi rodzinę, którą złe interesa zmuszały do znacznych oszczędności w prowadzeniu domu. Chcieli oni wydzierżawić lub sprzedać starą, wygodną rodzinną siedzibę, ale córki — było ich siedem, wszystkie wytworne i rozumne, — niezrażone okolicznościami, prosiły, by tego nie czynić, lecz oddalić całą służbę, one zaś były gotowe wykonywać jéj robotę. Tak się téż i stało. Ojciec, matka, dzieci, pracowali całém sercem, a oszczędność na każdym punkcie
Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/107
Ta strona została skorygowana.