Gdy wymawiał słowa obrzędu i zwrócił się do narzeczonego, by powtarzał za nim przysięgę miłości i szacunku dla żony, tenże narzeczony podsunął wyraz „posłuszeństwo,” sądząc zapewne, że został przypadkowo pominięty, jakkolwiek należy on tylko to roty przysięgi niewieściéj. Pastor, zdziwiony, iż ktoś dobrowolnie z góry poddaje się jarzmu, nie zważał na to, ale narzeczony znów sprostował jego mniemane opuszczenie i szepnął: „I posłuszeństwo, panie; ślubuję miłość, wiarę i posłuszeństwo.” Biedak, zdawał się bardzo zafrasowany, iż jego napomknienia spełzły na niczém.
W parę lat później pastor znów przez tę wieś przejeżdżał, gdy ten sam człowiek spotkał go i zatrzymał, mówiąc: „Czy pamiętasz pan, gdyś nam ślub dawał, a ja chciałem zaprzysiądz posłuszeństwo żonie. Możesz się dziś przekonać, iż słuszność była po mojéj stronie. Chociażeś pan tego nie chciał, słuchałem żony; i, patrz pan, ja jeden mam tu tak ładny, wygodny i porządny dom.”
Nieraz — mówi Oliver Wendell Holmes w swoim „Profesorze przy śniadaniu,“ — kiedym pływał po morzu w czarnéj, wązkiéj kołysce, w której lubię się kolebać na łonie tej wielkiéj matki, widziałem wspaniały okręt, prowadzony przez niewidzialną linę, ciągniony setkami rąk silnych; żagle jego były zwieszone, komin pochylony, nie miał ani kół, ani steru, płynął przecież spokojnie, jakby o własnéj sile. Ale ja wiedziałem, że gdzieś przed olbrzymem, rysującym się tak wspaniale, był blizko mały, czynny parowiec, i gdyby popuścił go tylko, wielki okręt stałby się pastwą bał-
Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/112
Ta strona została skorygowana.