i podnioślejszego jest we mnie, zawdzięczam najrozumniejszéj, najlepszéj i najwdzięczniejszéj krytyce i współpracownictwu kochającej żony.” O swoich utworach zaś mówi: „Gdy zdrowie opuściło panią Burdett, zacząłem coraz więcéj pracować w domu, aż usunąłem się zupełnie z pracy redakcyjnéj i pisałem tylko u siebie. Jéj mała, słodka Wysokość była wówczas zupełnie bezwładna, cierpiąc co chwila przeszywające bóle w zreumatyzmowanych stawach. Przecież w tych latach ciężkich cierpień więcéj niż kiedykolwiek ważném było jéj współpracownictwo w moich artykułach. Każdy rękopis był przez nią odczytany starannie, zanim do dziennika oddany został. Tu i owdzie dodała myśl jakąś, nasunęła zmianę słowa lub frazesu, a to tak łagodnie, iż ten niecierpliwiący się błękitny ołówek stawał się w jéj drżących rękach źródłem błogosławieństwa, nawet gdy podznaczał całe peryody lub wypieszczone paragrafy. Wiedziała doskonale, czego drukować nie należy. Błogosławionym jest autor, nad którego ramieniem pochyla się jako krytyk żona, stokroć więcéj dbała o sławę męża, niż o jego miłość własną.”
Doskonałe zjednoczenie się żony z mężem co do jego celów i zamiarów widzimy w kilku amerykańskich stadłach. Inżénier, prowadzący budowę wielkiego mostu, który łączy New-York z Brooklynem, wskutek choroby nie mógł już doglądać robót, gdy jeszcze było daleko do ukończenia dzieła. Wówczas żona jego, która dopomagała mu w wykonaniu planów i obrachowań, a zatém poznała wszystkie szczegóły budowy, zajęła jego miejsce i szczęśliwie doprowadziła do końca wspaniały most. Przy codzienném do-
Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/115
Ta strona została skorygowana.