Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/139

Ta strona została skorygowana.

Dzieci przyzwyczajają się widziéć w ojcu rodzaj postrachu, chociażby zakazy i kary jego miały na celu ich dobro i były większym dowodem miłości, niż pobłażanie słabéj matki. Nic niéma gorszego dla dzieci, jak rozdwojenie pomiędzy rodzicami. Jeśli kara jest rzeczą konieczną, powinna być wymierzoną po wspólnéj naradzie i dojrzałym rozmyśle. Oto przykład w tym względzie, poczerpnięty z biografii ojca Bourke, sławnego w Irlandyi i Ameryce ze swéj wymowy.
Pomimo swego ascetyzmu, postów, ćwiczeń pobożnych, ojciec Bourke miał usposobienie tak wesołe, iż często posuwał się daléj, niż sobie na to mógł pozwolić purytański pastor. Miał być bardzo rozpustném dzieckiem. Raz, mając go ukarać, matka weszła do pokoju, drzwi zamknęła i zmówiła modlitwę, rozpoczynającą się od słow: „Rządź, Panie, czynami mojemi, wspieraj je łaską” i t. d. „Gdy ujrzałem matkę — opowiadał Bourke, — czyniącą znak krzyża i wzywającą Ducha Świętego, ażeby nią kierował, wiedziałem już, że nie mogłem spodziewać się pobłażania. Nigdy nie dostałem takich rózeg, jak wówczas, za sprawą Ducha Świętego, i nigdy o tém nie zapomniałem.”
Ta matka miała słuszność — niewinność dziecka jest rzeczą świętą, a ci, co karcą je dla dobra jego i rzucają w duszę nasiona cnót i nauk, spełniają kapłaństwo i spełniać je powinni z religijném skupieniem, modlitwą i powagą, bo pracują dla królestwa Bożego, Matki, myślące tylko o wygodzie i przyjemności dzieci, powinny zastanowić się nad słowami Channing’a: