Może więcéj krzyku narobić z powodu marnego ukłócia, niż jego matka, gdyby połamała sobie członki.
Może sobie nabić więcéj sińców i guzów, niż ostatni pijak, walający się w rynsztoku.
Może trzymać całą rodzinę w nieustannym niepokoju, a to od rana do nocy i od nocy do rana.
Może dzień cały przespać spokojnie, kiedy ojciec zajęty jest za domem, — a znów krzyczéć bez przerwy noc całą, gdy ten ojciec ze znużenia upada.
Może to być najnieznośniejsze, najnieporządniejsze, najzłośliwsze bobo na świecie, — ale jego matka nigdy temu nie uwierzy i lepiéj nie próbować ją o tém przekonywać.
Może to być najmilsze dziecko, kiedy niéma nikogo obcego, a kiedy są goście — okazać się gorszém, niż oboje rodzice razem wzięci.
Może rozjaśnić dom więcéj, niż najświetniejsze obicia, — napełnić ucho słodszą melodyą, niż najpiękniejsza orkiestra, — zająć większe miejsce w sercu rodziców, niż się tego kiedykolwiek spodziewali, — a gdy ich porzuci — zostawić wkoło siebie większą pustkę, niż gdyby się świat cały zapadł.
Najcięższy spleen może być rozproszony rozjaśnieniem radością twarzy dziecięcéj. Znając z doświadczenia prawdę tych słów, pieścimy wszyscy nasze pociechy, bez względu na to, czy mamy słuszność tak czyniąc. Jeśli zaś obudzi się w nas podejrzenie, iż psujemy je tym sposobem, uciszamy je myślą, że dzieci tak krótko będą dziećmi, lub gorzéj jeszcze, że śmierć wydrzéć nam je może. Niech więc będą szczęśliwe, póki jest czas po temu, — na co je dręczyć? Czy są na świecie myślący, kochający rodzice, którzyby
Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/144
Ta strona została skorygowana.