to było z winy służącéj. „Jest dziś taka zła, iż nic nie będzie zrobione dobrze, ani na czas. Tak zawsze się dzieje, gdy ją podobny humor napadnie.”
Darmo bierze się do roboty,
Jeśli w sercu nie ma ochoty,
A głowa i łóżko potargane.
Pamiętajcie, panie, iż służące ulepione są z téj co i my gliny, może tylko nieco grubszéj. Służące znów, miéjcie na myśli, iż przyjęto was do pomocy, a nie do zawady. Jednych i drugich dewizą powinno być: znosić i przebaczać.
By nie obrazić, będę ostrożna.
Nie obrażę się sama snadnie,
Naprawię, co naprawić można,
Co nie — to znieść już wypadnie.
Pani (do nowéj służącéj). Jadamy zwykle śniadanie o ósméj.
Nowa służąca. Dobrze, pani; gdybym jeszcze nie była gotowa, proszę na mnie nie czekać.
Pani (do uprzejméj służącéj). Idę dziś wieczorem na operę, zapewne wrócę późno.
Uprzejma służąca. O! pani się tłumaczyć nie potrzebuje.
Te wyjątki z amerykańskich dzienników pokazują prawdziwą tyranię, jaką tam wywierają tak zwani służący. U nas stosunki tak złe jeszcze nie są, nie można przecież zaprzeczyć, iż dążą tym samym torem, tak dalece, iż wkrótce można się spodziewać ogłoszeń, czynionych na seryo, a podobnych do tego, jakie pomieścił żartobliwy „Punch:”