Od rozumnego użytku pieniędzy zależy w wielkiéj mierze szczęście naszego otoczenia. Jeśli kto tego nie potrafi, cierpiéć będzie zawsze z powodu przykrego położenia, a wreszcie długów, będących jedną z największych plag życia. Ci, co żyją nad stan, mogą się łatwo doczekać poniżenia. Ta prawda wyrażoną jest dosadnie w domowéj ekonomice Micawber’a: „Przychód dwadzieścia funt. st., rozchód dziewiętnaście funt. st. dziesięć szyl., rezultat — szczęście; przychód dwadzieścia funt. st., rozchód dwadzieścia funt. st. i sześć setnych, rezultat — nędza. Kwiaty więdną, liście opadają, mnożą się kłopoty i doprowadzają do ruiny.”
Królowa Wiktorya, gdy była jeszcze młodą dziewczyną, ceniła bardzo wysoko odwagę cywilną tych, co mówią bez ogródki: „to dla mnie zadrogo.” Lubiła ona wówczas, gdy była jeszcze księżniczką, robić sama sprawunki i często ze swém otoczeniem zwiedzała sklepy w West End. Raz, będąc u jubilera, zastała go zajętego młodą osobą, wybierającą sobie łańcuszek. Ta przez jakiś czas przeglądała towar, aż wreszcie zrobiła wybór, ale gdy spytała o cenę, zawód odmalował się na jéj twarzy. „Nie mogę tyle wydać” wyrzekła i wybrała mniéj kosztowny łańcuszek. Księżniczka zauważyła tę całą scenę, a skoro młoda osoba wyszła, zapytała jubilera, czy ją zna. „Tak jest — brzmiała odpowiedź, — to jedna z moich stałych kundmanek. „A więc, proszę, poszlij jej pan łańcuszek, który jéj się tak podobał; ja za niego zapłacę, niech go przyjmie od księżniczki Aleksandry[1], jako pamiątkę szacunku,
- ↑ Takie imię nosiła wówczas dzisiejsza królowa Wiktorya.