Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/231

Ta strona została skorygowana.

To, co opowiadają o kilku kobietach, dotkniętych podobną chorobą, jest prawie nie do uwierzenia. Lady Hester Stanhope stanowi jeden z najciekawszych przykładów istoty, poczuwającéj potrzebę nieustannego gadania. Było to dla niéj rzeczą nierównie niezbędną, jak oddychanie; z tego powodu rozmowa jéj, nader oryginalna, stawała się ciężką męką. Zdawała się zapominać, iż słuchacze jéj opowiadań, anegdot, spostrzeżeń mogą potrzebować wytchnienia. „Można powiedziéć — mówi doktor Meryon, — iż słuchacz zmęczony łatwo może znaléźć pozór przerwania rozmowy, ale to było prawie niemożebne z lady Hester, gdyż słowa jéj biegły nieprzerwanym strumieniem. Czasem słuchałem jéj więcéj niż osiem, dziesięć — co mówię! — dwanaście godzin z rzędu.” Jeden z odwiedzających trzymanym był przez nią od trzeciéj po południu do rana. Inny, nie mogąc znieść tak długiego przymusu, zemdlał ze znużenia. Rozmowa jéj była zwykle naturalną, poufną, czasem sarkastyczną, czasem znów podnosiła się do tak wspaniałéj wymowy, iż jak wezbrana fala wszystko unosiła z sobą. Porównania jéj były bardzo szczęśliwe, rozumowania gruntowne, a język pełen siły i energii; nazywała rzeczy po imieniu, ale co do ludzi, którzy się z nią różnili w zdaniu, opisywała ich nader grzecznemi słowami jako łotrów, złodziei, idyotów, potwory. Do tego to może dojść kobieta, jeśli zapomni o maksymach: „Jest czas, gdy nie należy mówić, i czas, gdy mówić trzeba, ale niéma nigdy takiego czasu, w którym wszystko powiedziéć można.” „Tylko szaleniec cały swój umysł otwiera naoścież, a długiego języka nikt skontrolować nie zdoła.”