Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/234

Ta strona została skorygowana.

wypowiedziane jest naszym panem,” starajmy się więc rządzić tak samo mową, jak czynami.
Hannah Moore miała wyborny sposób odprawiania plotkarzy. Mówią, że ile razy usłyszała coś uwłaczającego bliźniemu, odpowiadała: „Chodźcie, spytamy się, czy to prawda.” Skutek był natychmiastowy. Plotkarz tłumaczył się, albo prosił, ażeby o tém nie wspominać osobie, o którą chodziło, ale Hannah Moore była nieubłaganą, prowadziła plotkarza do źródła, ażeby porównać fakta z opowieścią. Nie było niebezpieczeństwa, by kto drugi raz przyniósł jéj jaką bajkę.
Gadatliwa Francuzka, pokazując swym gościom portrety familijne, zatrzymała się przed jednym z nich: „Ten oficer — mówiła — był moim pra-pra-dziadkiem, był odważny jak lew, ale najnieszczęśliwszy z ludzi. W każdej potyczce tracił rękę lub nogę.” A potém dodała dumnie: „Był w trzydziestu czterech bitwach.” Ta pani nie chciała zapewne twierdzić, iż przodek jéj miał dwadzieścia cztery nogi, popuściła tylko wodze językowi, jak to czyni bardzo wiele osób.
Zapewne o grzechach popełnianych przez niepowściągliwy język myślał mnich średniowieczny, kiedy, proszony przez chłopa, by nauczył go psalmu, wybrał zaczynający się od słów: „Zważać będę na drogi moje, ażebym nie obrażał Cię językiem.” Usłyszawszy ten początek, chłop powiedział, iż spróbuje w czyn go wprowadzić, zanim przyjdzie na dalszą naukę, ale na tę naukę nie przyszedł nigdy; widocznie praktykowanie wstrzemięźliwości języka niezbyt mu się udawało. Ostrzega nas właśnie o niebezpieczeństwach gadatliwości przysłowie: „Jesteś panem niewypowiedzianego słowa, ale słowo raz wymówione jest twoim pa-