Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/26

Ta strona została skorygowana.

szczęście, rozświetlać ciemnicę naszego losu, stać się je­go złotą nicią, duchem samym wdzięku i harmonii — czyż nie jest to oddać ludzkości największą przysługę? Zdarza się niekiedy istota, umiejąca wszystko czarować wkoło siebie, jéj obecność rozjaśnia dom każdy, ocie­pla atmosferę. Przechodzi ona blizko — i to sprawia nam radość; zatrzymuje się chwilę — jesteśmy szczęśliwi. To promienna jutrzenka z twarzą ludzką. Posiadać uśmiech, który nie wiedziéć czemu lżejszym czyni ten łańcuch bólu, jaki wszyscy bez wyjątku dźwi­gamy — czyż to nie jest potęgą? Nawet cnota, pozbawio­na wdzięku, może obrażać; i doprawdy niełatwo odpo­wiedziéć na pytanie, uczynione matce przez dziecko: „Mamo, gdzie idą po śmierci dusze tych, którzy byli dobrzy ale nieprzyjemni?”
Gdy kobieta podobać się nie może, mija się ze swojém przeznaczeniem. Ale jakże się ma podobać? Pięknością swéj osoby, swego umysłu, swego postępowania, obejścia i usposobienia. Nigdy nie mogłem zrozumiéć, czemu moraliści mieliby potępiać ładną powierzchowność. Zgodnie z Herbertem Spencerem są­dzę, iż jest lekkomyślnością lekceważyć piękność. W celach przyrody leży, by piękność fizyczna wzbu­dzała zachwyt, wiodła do pożądania i służyła do utrzy­mania rodzaju, nakłaniając do małżeństwa. Smukłe kształty, prawidłowe rysy, piękny biust, okrągłe ra­miona i szyja, świeża cera, przyjemna twarz i ogół fizycznych przymiotów świadczą o zdrowiu przyszłéj żony i matki.
Pierwszym więc obowiązkiem kobiety jest zape­wnić sobie zdrowie i piękność właściwą zapomocą ćwiczeń ciała, gdyż, według Ruskina, piękność istniéć