Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/263

Ta strona została skorygowana.

miejsca, którędy trzoda przechodziła, gdy jeden z buhai, ogromny zwierz z rozłożystemi rogami, rzucił się ku maleństwu. Na domiar złego, poganiacz był pijany, i, próbując zawrócić zwierzę, spadł z konia. Wtedy to powstały ostrzegające krzyki obecnych, zrozumieli okropny los, grożący dziecku, od którego, zdawało się, iż nic już odwrócić go nie mogło. W téj właśnie chwili kobieta przechodziła ulicą, a hałas i krzyki odrazu zwróciły jéj uwagę. Zrozumiała jedném spojrzeniem niebezpieczeństwo dziecka i, nie namyślając się, skoczyła na opróżnione siodło; udało jéj się dogonić byka, któremu zarzuciła swój szal na głowę właśnie w chwili, gdy miał dosięgnąć ofiary. Wówczas, nie zsiadając z konia, podniosła dziecko i zawiozła w bezpieczne miejsce. Ten świetny akt odwagi wywołał ogólny poklask tych, co byli jego świadkami, a czytelnicy podzielą go niezawodnie. Czyn panny Lawrence, bo takie było nazwisko odważnéj kobiety, był nietylko bohaterski, świadczył o nadzwyczajnéj zręczności w konnéj jeździe, którą mało kto pochwalić się może.”
Mniejsze nierównie wrażenie czyni co chwila zetknięcie się z zarazami różnego rodzaju, niż wystąpienie przeciw kulom nieprzyjacielskim, a jednak kobiety, jako dozorczynie szpitalne, narażają się ciągle na większe niebezpieczeństwo, niż te, jakie grożą na polu bitwy. Doktór William Farr z biura statystycznego twierdzi, iż w piętnastu wielkich szpitalach stolicy śmiertelność pomiędzy dozorczyniami przenosi o 40 procent śmiertelność ogółu kobiet, a na podstawie tych danych profesor Erichsen powiedział w jednéj ze swych przemów: „Zwiększona o 40 procent śmier-