A jednak kobieta, odkładająca na bok religię dlatego, że wchodzi w towarzystwo, podobną jest do osoby, zdejmującéj obuwie, gdy ma chodzić po cierniach.
„Nie wierzę w tego rodzaju religię,” oto co mówiła sercowa kobieta o pannie, czyniącéj wiele dobrego w swéj parafii, ale którą przykre usposobienie czyniło nieznośną w domowém kole. Uważała się ona za nawróconą, ale nie okazywała tego wcale swoim najbliższym.
Jestem przekonany, iż bardzo wiele młodych osób strzeże się religijności z powodu fałszywych pojęć, przywiązanych do tego słowa. Łącząc religię z ciągłém rozpamiętywaniem o śmierci, uważają, iż przystoi ona bardziej osobom w wieku i umierającym, niż pełnym sił żywotnych. Albo téż sądzą, iż trzeba się ciągle modlić, słuchać kazań, czytać nabożne książki, a nie czują się do tego skłonni; tymczasem nie jest wcale rzeczą konieczną, chcąc być religijnym, przybierać ton poważny i wyrzekać się niewinnych rozrywek.
Prawdziwie pojęta religia uszlachetnia i uświęca życie daleko bardziéj, niż ciągłe rozpamiętywanie o śmierci. Doktór Newton opowiadał kiedyś o świeżo zgasłéj osobie, gdy zapytała go jakaś panna: „Jakże ona umarła?” Czcigodny człowiek odpowiedział: „Jest daleko ważniejsze pytanie, które wprzód zadać należy.” „Czyż jest jakie ważniejsze nad to, w jaki sposób umarła?” „W jaki sposób żyła” — odparł. Prawdziwie pobożny człowiek mówił: „Jeśli będę czynił to wszystko, com powinien, a nie będę czynił tego, com nie powinien, nie potrzebuję się troszczyć o łaskę w chwili śmierci. Przyjdzie ona, gdy mi będzie potrzebna.”
Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/273
Ta strona została skorygowana.