Ten ostatni przepis tyczy się dzieci, ale jakże często mąż trudniejszym jeszcze jest od dziecka do prowadzenia. Jeżeli jednak żona potrafi zawsze zachować cierpliwość, jeśli stara mu się przypodobać, to w końcu zawsze go ułagodzi.
Zacharyasz Hodgson nie był złym człowiekiem, ale z powodu braku zastanowienia nawykł uważać żonę za istotę niższą od siebie i postępował z nią więcéj jak z niewolnicą, niż towarzyszką. Jeżeli cokolwiek dotknęło go poza domem, ona na tem cierpiała. Obiad był dla niego zawsze zły, i choć żona czyniła, co było w jéj mocy, żeby go zadowolnić, nigdy tego dokazać nie mogła. Znosiła to wszystko w milczeniu przez czas długi, ale widząc, że to nic nie pomaga, postanowiła wykazać mu całą niedorzeczność jego postępowania, co téż udało jéj się w zupełności.
Raz, kiedy Zacharyasz, wyszedłszy za zwykłemi interesami, przysłał jéj piękną rybę, z rozkazem, ażeby ją podała na obiad, biedna kobieta zachodziła w głowę, jak ją przyrządzić, gdyż wiedziała dobrze, że nigdy go nie zadowolni. Jeśli rybę usmaży — on gniewać się będzie, że ją nie podała wprost z masłem; a jeśli będzie z masłem — że jéj nie zrobiła w galarecie. Postanowiła więc zadowolnić go jakimbądź kosztem, i pokrajawszy rybę, przyrządziła ją na trzy sposoby, a prócz tego nie bez trudności dostała ziemnowodne stworzenie i to także włożyła do garnka. W czasie właściwym, gdy mąż powrócił do domu, postawiła na stole kilka przykrytych półmisków, a on, zły i niezadowolony, zapytał:
— Otrzymałaś rybę, którą kupiłem?
— Otrzymałam.
Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/29
Ta strona została skorygowana.