Strona:Edward Redliński - Konopielka.djvu/47

Ta strona została uwierzytelniona.

I wtedy diabeł robi co chce: jednym palcem przewraca, przestawia, podmienia!
I Pambóg nic na to? pytamy. Nie zmiecie złej mocy?
W tym bieda, słyszym, że stary Pambóg coraz starejszy, coraz częściej odpoczywa. A diabeł nachalnieje z roku na rok. Kiedyś Pan Jezus na ziemie zstąpił, ludziom na pomoc, i diabeł uspokoił sie trochu, ale że dawno było, znowuś sie rozdokazywał. Wy wiecie, ludkowie, co sie teraz na świecie wyprawia? Mężowie żony rzucajo, matki dzieci! Z ludziow mydło sie robi! Żyto kosami żno: bywało całe wioski, że sierpa nie zobaczysz!
Żyto kosami, pytamy sie dziada, nie wierzym: całe wioski żno kosami?
Dunaj mówio prosto w oczy: wy coś plączecie, dziadku. Prawda, widziało sie za rzeko takich, co kosami żyto poniewierajo, ale to jeden, dwóch, nu trzech takich ancychrystow w wiosce. Ale nie gadajcie, że wszystkie!
Dziad boży sie, że całe wioski wyrzekajo sie sierpa, my mówim, że to może dzie za niemiecko granico, bo chibaż nie w naszych stronach, a on boży sie, że i tutaj, zaraz za rzeko więcej już takich co żno kosami niż sierpami. A w miastach, co w miastach sie wyprawia! W dzień śpio, w nocy pracujo, w piątki nie poszczo, niedzielow nie świętujo! Sodomagomora!
Opowiada, a krowa znowuś muu! muu! ryczy i ryczy, ochrypła, nie ryczy już ale charczy!