Strona:Edward Słoński - Wiśniowy sad.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.
W PUSTELNI

Poco przyszłaś? Grom wczorajszej burzy
dotąd huczy w samotnej pustelni...
Twoje serce mój ból opiekielni,
twoją duszę mój smutek zachmurzy.

Owinąłem w liście zwiędłej róży
swoje serce, niby w czarne kiry,
a ty przyszłaś, jak gości weselni,

i swych oczu głębokie szafiry
kładziesz dziwem, który szczęście wróży
na szalonych snów zawrotne wiry.