Strona:Edward Słoński - Wiśniowy sad.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.

płomieniem wżera się w krew,
do mózgu wsysa się jadem.

Śmiertelna słodycz twych ust
do ust mych zwolna się sączy...
Nie odchodź! Niech cały świat
w tym pocałunku się skończy!


5

I nagle dzień się rozwidnił,
pierzchł szał i rozwiał się lęk,
tylko na pustej pościeli
pozostał tuberoz pęk.