Ta strona została uwierzytelniona.
— Osłońcie mnie, siostry moje!
dorzućcie wilgotnych mchów —
niech białe dymy przesłonią
grzeszny korowód mych snów.
— Napróżno zamykam oczy
i kryję spłonioną twarz,
napróżno u wrót świątyni
czujniejszą ustawiam straż.
— Tak samo dziś, jak i wczora,
palą się wrzosy i mech,
tak samo z żywych płomieni
wypełza słodki mój grzech.
— Osłońcie mnie, siostry moje!
Szczęknęła zbroja, rży koń,
nie ogień, lecz jego oczy
palą mi łono i skroń!