Strona:Edward Słoński - Wiśniowy sad.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

— O kneziu, jedź sobie światem!
Spowite w mięty i wrzos
palą się moje miłości
bogom rzucone na stos.

— O kneziu, jedź sobie światem,
czy morzem płyń po swój los —
nie ciebie widzą me oczy,
nie ciebie woła mój głos!

— O kneziu, kneziu, napróżno
zakrywam spłonioną twarz!
Jakie ty oczy uroczne
i usta palące masz!

— Skłębiły się dymy wonne,
palą się wrzosy i mech,
z palących, żywych płomieni
wypełza słodki mój grzech.