Strona:Edward Szymański - Słońce na szynach.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.

W warsztatach bicie młotów
serc niepokój zgłusza.
Życie na tygodniówki,
a bezsens na stałe...

szeroki wiatr od wschodu
nocą tętni w uszach.
Myśli —
czerwone mrówki,
zatruły ciszę szałem.


Tchu braknie. Już nie można
w potworność kleistą
w ślepym godzin ekspresie
wolno grzęznąć dalej —

więcej ognia!
Niechże się
ta jaśnie wielmożna
najtańsza rzeczywistość
nagłym gromem spali!