konia podcięto, zmieniając przedmiot rozmowy, podwoił ogólną wesołość. Uciszyła się nieco nawet, na widok płacącego złotem zniecierpliwionego Władysława, który szybko ze sklepu wyszedłszy, wrócił tam jednak na uprzejme i pełne uszanowania przywołanie kupczyka, zdającego mu resztę. Oburzony tą podłą zawiścią, która w wielkich i małych czynach, w dobrze wychowanych i ordynaryjniejszych ludziach, jest powodem wyszydzenia tego czego nie pojmują, lub naśladować nie są zdolni; napastowany ustawicznie od różnych natrętów, i nieznajdując nigdzie Emilji, wyjechał nareszcie Władysław z Łęczny, ciesząc się, do przyjaciela w blizkości mieszkającego.
Lecz i w tem nadzieja jego zawiedzioną została. Wybiegujący albowiem z karczmy w poblizkiej wiosce na jego zawołanie zadyszany Żydek, uprzedzając wszelkie jego zapytania obietnicą osobnej stancyi, uwiadomił w końcu: że dawny szkolny przyjaciel, a teraz zamożny właściciel sąsiedzkiej wioski, nie dawno za interessem na Ukrainę wyjechał. Zasmucony Władysław, chciał już zanocować w karczmie, ale mnóstwo różnych kupców konie na jarmark
Strona:Elżbieta Jaraczewska - Powieści narodowe 01.djvu/112
Ta strona została uwierzytelniona.