Emilji. «Nie miało to znaczyć żadnych zaręczyn — dodała Panna Kunegunda, chowając pudełko do kieszeni, i dobywając tabakierkę, którą z piskiem otworzyła, strzepując potem pozostałą na dezabilce tabakę; — było to tylko zostawienie przez Panią Wojewodzinę dwóm osobom, równie od niej kochanym, dwóch najdroższych konserwowanych przez nią pamiątek: gdyż nieboszka Jejmość, bardzo była szczęśliwa z mężem, choć z przymusu za niego poszła, ale zawsze jednak mawiała: iż pańskich małżeńskich affektów, w niczem niewolić nie będzie. Dobrzeby to atoli było, Topolówka graniczy z Brzoznowem; niech się jednak w tem dzieje wola Boska, gdyż to pewno: że śmierć i żona od Boga przeznaczone.»
Usłyszany w tym momencie, głośny płacz i łkanie pod oknem Panny Kunegundy, przy oddalającym się drugim groźnym głosie, wzbudziwszy jej ciekawość, dały nareszcie Władysławowi sposobność wymknąć się od niej, i ochłonąć z doznanego pomimowolnie, pod czas jej mowy pomięszania. Udał się tam, gdzie płacz słyszał, i ujrzał młodą wieśniaczkę, skar-
Strona:Elżbieta Jaraczewska - Powieści narodowe 01.djvu/140
Ta strona została uwierzytelniona.