Strona:Elżbieta Jaraczewska - Powieści narodowe 01.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

odebrawszy nawzajem wyznanie jego miłości dla Emilji, poradziła mu, aby się tego samego wieczora oświadczył Panu Sławińskiemu, bo chciała jak najprędzej płonne matki w tej mierze zakończyć nadzieje.
Myślał z upodobaniem o tem wyznaniu nazajutrz rano, wcześnie radością obudzony, Pan Sławiński, przechodząc się po pokoju; gdy cicho drzwi uchyliwszy zmięszana Zofia weszła do niego. Szanując charakter ojca, choć go mało znała, i wiedząc, iż żaden wybieg tyle mocy, co prawda przed nim mieć nie może, otwarcie, z niezwykłą sobie szczerością, wszystko mu wyznała. Spoglądał na nią Pan Sławiński kolejno z nieukontentowaniem lub litością, i nie mógł odmówić żądanego u matki pośrednictwa. Rozsądnie atoli i spokojnie, jak prawdziwy przyjaciel, przypomniał jej małą pomiędzy nią a kochankiem różnicę wieku, i lekki od dzieciństwa charakter Adolfa, którego znał dokładnie, przez częste wzmiankowanie o nim w swych listach, nielubiącej go Delfiny. Przedstawił jej oraz, co jeszcze na myśl nie przyszło przenikliwej, lecz próżnej Zofji, że tak młodo powzięta miłość, mogła być nie-