ny, wkrótce się rozchodziła wśród przyjemnego domowego pożycia. Co mu jednak było najboleśniejszem, to był błędny kierunek dawany wychowaniu Zosi, którą matka zupełnie podług tego, które sama niegdyś odebrała, prowadziła: ale nie mogąc, ani Delfinę w tem przekonać, ani odebrać od niej ulubione dziecko, przedsięwziął ze smutkiem odmienić przynajmniej doświadczenie w pożyteczną przestrogę i zostawioną mu Emilkę inaczej zupełnie wychować.
Ze stałością się zatem opierał powierzchownym matki żądaniom, przywożenia jej czasem z sobą do miasta, twierdząc: że wiejskie powietrze, koniecznem było jej zdrowiu. Łatwo na tem przestawała Delfina, bardziej się w gruncie obawiając, niż życząc przybycia zwieśniaczałej dziewczynki, gdyż czuła: że aniby mogła kochać niepodobnej do swojej Zofji, ani przebaczyć w czemkolwiek ją przewyższającej.
Nauczona przestrzegać przystojności, zastępować powszechną opinią własne zdanie, i zapełniać błahemi zatrudnieniami towarzyskiemi, czczość życia pozbawionego istotnych uczuć i rzeczywistych obowiązków, Delfina osiadłszy
Strona:Elżbieta Jaraczewska - Powieści narodowe 01.djvu/43
Ta strona została uwierzytelniona.