chcąc nadto wcześnie w świat wprowadzić Zofią, aby za starszą jak była w istocie nie uchodziła, tudzież ażeby znajdując się obok niej w towarzystwie, nie zdradzało jej wieku i piękności nie ćmiła; coraz dłużej powierzała ją niebacznej opiece panny Rozalji, nakazując jej łożyć czas z nią przepędzany, na wydoskonalanie się w muzyce, lub czytanie książek naukowych, o których jednak treść nieumiejętna Delfina, nigdy się jej nie zapytywała.
Zawadzało mocno Pannie Rozalji, lubiącej przyjmować i oddawać różne odwiedziny, brżdąkanie na klawikorcie, lub pilnowanie młodej panienki. Stanęła więc pomiędzy niemi wspólna ugoda; Zofia nie zdradzała Panny Rozalji, a ta nawzajem wszelką jej wolność zostawiała. I tak, oprócz chwil, w których wiedziała, iż matka nadejdzie, patrzała Zofia przez okno, lub chciwie dorwawszy się zamkniętych w szafce książek, pięknie oprawnych, lecz najgorzej dobranych, najniebezpieczniejsze w nich obrazy, znajdowała, i najgorsze czerpała zasady. Pani Sławińska ciągle się jednak wzbraniała szukać dla niej guwernantki; sama nigdy jej nie miawszy, twierdziła sentymentalnie, iż nikt starań
Strona:Elżbieta Jaraczewska - Powieści narodowe 01.djvu/80
Ta strona została uwierzytelniona.