i rąbać tasakiem, dolewając po łyżce szklankę zimnej wody (w zimie dwie szklanki śniegu). Gdy się masa stanie jednolita, wbić trzy jaja całe i wyrobić jeszcze masę ręką. Osolić, popieprzyć, napełnić tą samą torebkę, zaszyć koniec. Nakładać luźno, aby ryba miała gdzie rosnąć przy gotowaniu. Włożyć w gorący smak ugotowany z włoszczyzny, cebuli, pieprzu i listka. Gotować godzinę od chwili zagotowania. Gotować na wolnym ogniu. Po ugotowaniu, wyjąć na stolnicę, dać nieco przestygnąć i dopiero ostrożnie rozpruć torebkę w całą jej długość. Otrzymamy śliczną rybę, która ładnie pokrajana w plastry może być podana na zimno jak i na gorąco. Tymczasem ości i głowy wrzucamy do smaku, po rybie, rozgotowujemy je zupełnie, i smak cedzimy. Smaku tego możemy użyć na sos, jeżeli ryba ma być na zimno. Na galaretę należy sos sklarować białkiem rozbitem z paroma łyżkami octu. Dodać na każdą szklankę listek żelatyny, zakolorować kilkoma kroplami karmelu, przecedzić przez płótno i zalać tą galaretą, pokrajaną i ułożoną na półmisku rybę. Po sześciu godzinach powinna dostatecznie zastygnąć.
Duże żywe karasie, włożyć w ceberek z czystą zimną wodą i potrzymać w niej dobę. W taki sposób stracą niemiły zapach mułu, który nieraz miewają. Zabite oczyścić jak zwykle, osolić na godzinę, utarzać w mące i zrumienić na maśle z oliwą, lub fryturze. Przełożyć na metalowy półmisek. Do tłuszczu, w którym się smażyły włożyć sporo cebuli pokrajanej w cienkie talarki i zrumienić ją lekko.