Strona:Elegie Jana Kochanowskiego (1829).pdf/019

Ta strona została przepisana.

Uderz się z poganinem.
Nie przegra kto na sławę frymarczy z żywotem.

Kiedy Ronsard z całą Plejadą zagasł przy poźniejszym blasku chwały naukowéj, jaki ciągle Francyi przyświeca, pamięć Kochanowskiego, należy do najdroższych wspomnień dawnej sławy narodowej. Czystość jego uczuć kazała mu się tego spodziewać i pragnąć:

A co mi za żywota ujmie czas dzisiejszy
To po śmierci nagrodzi z lichwą wiek poźniejszy,
I opatrzył to dawno syn pięknéj Latony,
Że popiół kości moich nie będzie wzgardzony.

Słodko i zaszczytnie jest dla ludzkości podobną ufność szanować. Kiedy we trzy wieki poźniéj, po upadku i rozproszeniu narodu, nawet język Kochanowskiego blizkim był zagłady, jednéj tylko czułéj Polce zostało, wyprzątać z ruin, oszczątki prochów sławnych Polaków, piaty zwycięzkich sztandarów, zardzewiałe zbroje, i inne marne, lecz pełne wspomnień pozostałki, wtedy i popioły Kochanowskiego, złożone zostały w urnie obok pamiątek tych mężów, których niegdyś do sławy zagrzewał. Tam się pomieściła cała ośpiewana wielkość; i tam może zakres szlachetnie pragnionéj nieśmiertelności.