Strona:Elegie Jana Kochanowskiego (1829).pdf/026

Ta strona została przepisana.

Ten będzie mojéj radzie wielce się dziwował
Nie wiedząc, żem ja z inszéj gliny ulepiony...
Nie chcę tobie wyliczać rozlicznéj przyczyny,
Czemu mimo się puszczam wielkie dziesięciny,
To tylko krótko powiem: dochody szczuplejsze
Ale myśl bezpieczniejsza, i serce wolniejsze.
Tylko jako któś mówi, nie trzeba się zbraniać
Pługa jąć czasem abo i wołki poganiać,
Nie lenić się do domu nieść jagnięcia w łonie;
Albo jeśli mać kozki odbieży na stronie.
Tak mój poeta śpiewał, a znać i po rymie,
Że sam roli nie orał, ani siedział w dymie,
Ale żywot spokojny i mierność miłował,
W czém bym go rad jako i w rymie naśladował.

Swobodne i chwalebne życie Kochanowskiego dwoma pamiętnemi nieszczęściami zatrute było: śmiercią najdroższej córki Urszuli, którą najtkliwszemi opiewał rymami, i śmiercią brata żony, Podlodowskiego, który przeciw prawu narodów od Turków został zamordowany. Gdy w sprawie téj stawać miał przed królem Stefanem, nagle żyć przestał mając lat 52.