Lecz kiedy morze niosło liczne Greków nawy,
Zniszczyć Troję na pomstę Menelaja sławy,
On jeden miłość domu szaleństwem pokrywał,
Pragnąc, by go zbór królów do boju niewzywał;
Lecz gdy zdrady przemogły i chytre namowy,
Jak wieść niesie, do żony temi mówił słowy:
“Z tobą dni wszystkie wyżyć chciałem droga żono,
Wszystkom czynił, — lecz nie tak w górze naznaczono,
Trzeba Lary porzucić i ciebie, i syna,
I płynąć, gdzie surowy wyrok napomina,
By jednego Atryda żona nie zdradzała,
Cała Grecya będzie z mężów owdowiała.
A więc żegnam cię żono! wzmóż duszę żałosną,
Jeśli losy dozwolą wrócę z piérwszą wiosną.”
Tak mówił, i płaczącą uściskawszy nagle,
Rozpięte rączym wiatrom poufał swe żagle.
W Aulidzie po raz piérwszy nawy mitrężyły,
Kiedy wiatry naglące skrzydła opuściły,
Poczém nieprzódy rudel bród morski zapienił,
Aż krwią Ifigenii ołtarz się zrumienił.
A gdy przyszło pod Troję, ile znieśli trudów!
Jako lądy spływały krwią walczących ludów!
W dziesiątym ledwo roku gdy Hektor już w ziemi,
W popiół spłonęła Troja żary doryckiemi.
Gdy już flota zwycięska drogie łupy niosła,
Gdy ku brzegom rodzinnym dopierały wiosła,
Nagle zagrzmiało niebo i spiętrzone wały,
Skołatane okręty gruchoczą o skały,
Strona:Elegie Jana Kochanowskiego (1829).pdf/103
Ta strona została przepisana.