Strona:Eliška Krásnohorská - Powiastka o wietrze.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.

który ma setki synów a przecież żadnego. Nie wiecie, panie, kto on jest?“
Na to rzekł pan z gwiazdą: „To jest nasz miłościwy król i pan, pójdź ze mną, ja cię do niego zaprowadzę.“ I wziął zdziwiony dziewczynę za rękę i szedł z nią ulicami. Był to królewski dworzanin.
Dorotka nie mogła się dosyć ucieszyć swemu szczęściu, że idzie do królewskiéj służby; smutno jéj atoli było, że braciszek swoim uporem pozbawił się tego dobrodziejstwa. Znalazł owszem szczęście u dobrego pana, ale większe byłoby dlań szczęście, gdyby z nią był poszedł, ale któż to mógł wiedzieć, że to będzie służba królewska.
Kupiec futer tymczasem wrócił się do kramu i czekał na powrót Witka od krawca, do którego go posłał ze służącym. Niedługo przyszedł Witek w prześlicznym ubiorze.
„Idź mi z oczu!“ zawołał kupiec, „ty łgarzu i niewdzięczniku! Zaparłeś się ojca, siostry, dobroczyńcy i obowiązku, ponieważ nie chciało ci się iść do służby. Próżniaka i oszusta byłbym wziął za syna. I mnie zapewne wyparłbyś się w starości, tak jakeś się zaparł ojca, siostry i dobroczyńcy. Idź mi precz z oczu, gdyż już nic o tobie wiedzieć nie chcę. Szukaj szczęścia gdzie indziéj. Popraw się, pracuj i unikaj kłamstwa, jak ognia.“
Zamknął potem drzwi przed zdziwionym Witkiem, który stał jak przykuty. Krótki czas było mu przykro i sumienie czyniło mu wyrzuty, ale wnet wzięła lekkomyślność górę. Zatoczył się na obcasach nowych butów i zawołał: „Cóż mi z tego, że mnie wypędzasz kramarzu! już ja znajdę moje szczęście. Machnę tylko kapeluszem a wnet będę miał, czego pragnę.“
I odszedł a kupiec widząc, że nie myśli przeprosić i jeszcze się zeń naśmiewa, zamknął i serce przed nim i postanowił nigdy się nad nim nie zlitować.
Dworzanin zaprowadził niedługo Dosię do królew-