Strona:Eliška Krásnohorská - Powiastka o wietrze.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.

Królowa zaraz powstała z siedzenia, a otarłszy zapłakane oczy, rzekła: „Sama jéj wydam polecenie, zaprowadźcie mnie do niéj.“
Dworzanin prowadził królową aż na miejsce, gdzie Dosia pracowała, potem na jéj skinienie się ukłonił i odszedł. Królowa weszła do ogródka Dosi i aż zakrzykła z podziwienia, że tak pięknie naokół. Dziewczyna podała jéj koszyk z pięknym owocem, który znalazła pod drzewami i ozdobiła wieńcem pięknych kwiatków polnych.
„Nie wiedziałam,“ rzekła królowa, „że w mym opuszczonym ogrodzie znajduje się taki piękny mały raj,“ mówiąc to, rozglądała się z lubością naokół. Potem wzięła koszyk od dziewczęcia i uśmiechnęła się z zadowolenia. „Powiedz mi prawdę, moje dziecko, co cię do tego nakłoniło, żeś sobie tyle zadała trudu z moim ogrodem?“
„Chciałabym was chętnie, pani królowo, rozradować, gdyż boli mnie, gdy widzę wielką żałość waszéj królewskiéj mości. O, rzeknijcie tylko słówko, co mam uczynić, aby was rozradować, a wykonam, choćby to była najcięższa praca.“
„Moje dziecię,“ rzekła smutnie królowa, „nic nie możesz zrobić, aby mnie pocieszyć, moja radość na wieki zniknęła.“
„A jednak tak chętnie z duszy i z serca chciałabym służyć waszéj królewskiéj mości, aby każde życzenie z oczu wam wyczytać i spełnić,“ błagała Dosia serdecznie.
„Bądź poczciwą i dobrą córką, jak dotąd, a sprawisz mi pociechę,“ mówiła królowa, „twój ojciec sam królowi odsłuży, co winien, jeżeli jego poddanych sprawiedliwie sądzić będzie. Ty, moje dziecię, wróć się jutro z poselstwem, które król po niego wyprawi i doprowadź go do naszego miasta. To weź na drogę,“ rzekła, podając jéj pełną sakiewkę pieniędzy; „do jutra bądź gościem w pałacu królewskim, a teraz dobranoc, do widzenia!“
Dosia trzymała sakiewkę, ale nie myślała o niéj, patrząc za odchodzącą królową, która szybko zniknęła