Strona:Eliška Krásnohorská - Powiastka o wietrze.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.

między drzewami. Zabolało ją serce, że królowa jéj służby nie pragnie, ale późniéj z pokorą się poddała, pomyślawszy sobie, że posłuszeństwo jest jéj powinnością. Uradowała się potem wielce na wspomnienie, że wkrótce zobaczy się z ojczulkiem, ale wkrótce jéj radość w smutek się zamieniła, gdy sobie przypomniała Witka. Poszła więc do pałacu, gdzie już na nią oczekiwała służba królewska. Młodsze dziewczęta zaraz zaprowadziły ją do szafarki, która była przełożoną nad służbą żeńską, aby Dosię ugościła. Staruszka mile ją przyjęła i zawiodła do swego pokoju, gdzie ją częstowała przysmaczkami, a z takiem uszanowaniem i z taką radością jéj służyła, jakoby córce królewskiéj. Potem zaczęła jéj słać łoże, na którem aż w oczy biła prześliczna biała pościel, a gdy dziewczyna sama to uczynić chciała, staruszka rzekła: „Ach! dozwól mi tego, miła dzieweczko, jest to już dawno, och tak bardzo dawno, kiedym podobnie służyła jedynemu, drogiemu dziecięciu. O były to piękne, złote czasy! Niech choć sobie na chwilę wspomnę, że się już wróciły.“ Szafarka całowała ją czule, płacząc rzewnie. Gdy już ułożyła Dosię do pościeli, jeszcze się po wiele razy pytała: „Czego chcesz, moje dziecię, powiedz, coby ci radość sprawiło?“ Zaczęła jéj znosić cukierki, ciasta i piękne zabawki, na które dziewczę z podziwieniem spoglądało. Uradowana staruszka mówiła: „Czy nie chcesz grać sobie? albo może mam ci opowiadać? O! ja jeszcze pamiętam wiele prześlicznych powiastek, jeżeli tylko chcesz, to ci zacznę opowiadać.“ I usiadła staruszka przy łóżku, gładząc dziewczę po skroniach i twarzy.
Dorotka usiadła na pościeli, wzięła dobrą szafarkę za rękę, przytuliła się do niéj jako do matki, prosząc serdecznie: „Jeżeli mi chcecie opowiadać, dobra pani, proszę was, powiedzcie mi, jaka to boleść przygniata króla i królową, a w jaki sposób mogłabym choć maluczko ich pocieszyć.“
Staruszka westchnęła głęboko, a potem zaczęła opowiadać; „Dawno już o tem nie mówiłam, nasz smutek jest niemy, jak grób; ale ty, moje dobre, serdeczne dzie-