„Moja dobra pani,“ mówiła do płaczącéj staruszki, „czy to jest pewném, że królewicz zaginął? A może on żyje na jakiém pustém wybrzeżu, czekając na wybawienie?“
Kiwnęła głową piastunka, obejrzała się uważnie naokół, a gdy było wszędzie zupełnie cicho, szeptała Dosi: „Tak myślą król, królowa i lud; ja przecież wiem więcéj, niż oni wszyscy, ale muszę milczeć, gdyż co wiem, tylko raz w życiu śmiem powiedzieć, a gdybym powiedziała nieprawéj osobie, byłaby wszelka nadzieja ocalenia zniweczona.“
„A jak poznacie tę prawą osobę?“ pytała się Dosia.
„Naprzód jéj poznać nie mogę, ale poznam ją po uczynkach, przeto daj mi pokój, a nie pytaj się więcéj, moje dziecię.“
Próżne były wszelkie zabiegi piastunki, gdyż Dorotka chciała o wszystkiem wiedzieć, a staruszka chętnie opowiadała. „Powiedzcie mi tylko,“ pytało dziewczę, „czy można oswobodzić królewicza i powrócić go rodzicom?“
„Tobym ci tylko wtenczas mogła powiedzieć, gdybyś się na wszystko dla jego ocalenia chciała odważyć.“
„Tego pragnę!“ zawołała stanowczo Dosia.
„Tylko rozważ sobie — kto wie, coby cię czekało, a gdybyś się wahała wszystko wykonać, byłby mój królewicz na wieki stracony!“ Groza przejęła na tę myśl piastunkę.
„Dla czegoby nie,“ zaczęła Dosia.
„Nie pytaj się!“ prosiła staruszka ze złożonemi, jakby do modlitwy rękoma.
„Chcę a muszę się pytać!“ zawołało silnym głosem dziewczę. „Dla czegoż nie powiecie wszystkiego o czém wiecie, królowéj, przecieżby ona wszystko dla syna wykonała.“
„Nie może tego matka uczynić!“ odpowiedziała staruszka, „ale teraz daj mi już pokój!“
„Nie odstąpię, chcę wszystko wiedzieć!“ zawołała z mocą Dosia; „wszakżem tylko po to przyszła, abym królowi odsłużyła dobrodziejstwo, jakie memu ojcu wyświadczył.“
Strona:Eliška Krásnohorská - Powiastka o wietrze.djvu/38
Ta strona została uwierzytelniona.