Strona:Eliška Krásnohorská - Powiastka o wietrze.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.

Dosia spoglądała pełna podziwienia na ten żywy obraz i nie spostrzegła, że stanęła ludziom w drodze. Nieomal byliby ją przejechali robotnicy, pchający wielki wóz z towarami, ale wcześnie jeszcze uchwycił ją za rękę jakiś dobry pan, przybrany w ubiór żeglarski, i odprowadził na stronę, aby się jéj co złego nie stało. Dziewczyna powzięła zaufanie do niego, dla tego, podziękowawszy mu grzecznie za przysługę, tak go się zapytała:
„Dobry panie, nie mógłbyś mi powiedzieć, który z tych okrętów wypłynie na morze naprzeciw wiatru?“
Pan się uśmiechnął. „Gdzie chcesz popłynąć? Jestem właścicielem pięknego okrętu, ale ja tylko płynę z wiatrem.“
„Jeżeli okręt jest wasz, czybyście nie chcieli, mój panie, za dobrą zapłatą płynąć ze mną naprzeciw wiatru? Mam dosyć złota, aby wam zapłacić.“
Właściciel okrętu spojrzał z niedowierzaniem na dziewczynę, ubraną skromnie i trzymającą małą torebkę. „Dokąd chcesz się dostać,“ zapytał, „i jak długo chcesz płynąć naprzeciw wiatru?“
„Dokąd i jak długo, sama nie wiem, ale zapłacę wam złotem, cokolwiek żądać będziecie za każdy dzień żeglugi.“
„Ty chcesz wynająć mój okręt?“ wyrzekł pan z uśmiechem, sądząc, że biedna dziewczyna nie jest spełna rozumu, dla tego litował się nad nią: „Powiedz mi przecież cel twojéj drogi!“
„Tego nie mogę, bo mi nie wolno.“
Pan się odwrócił, przemyśliwając, coby począć z biedną dziewczyną. Dorotka zawołała: „O gdyby tu był mój braciszek, mój Witek kochany, wnetbym kupiła łódkę, a puścilibyśmy się sami na morze.“ Pan się wnet ku niéj obrócił, mówiąc: „Jakiego Witka szukasz? Przyjąłem wczoraj chłopca, któremu Witek imię, na mój okręt, ponieważ mi się spodobał, gdym go widział kierującego śmiało łódką. Pójdź, zobacz, czy to nie czasem twój braciszek.“
I zaprowadził Dorotkę na swój wielki, wspaniały okręt. Z opowiadania pana poznała wnet, że to był