Strona:Eliška Krásnohorská - Powiastka o wietrze.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

Witek, a nie kto inny; przekonała się też, że u tego pana ma dobrą opiekę i że znowu znalazł szczęście, jednakże pociągało ją serce na okręt, aby zobaczyć brata, dla tego téż szła chętnie. Gdy zoczyła Witka, który wesoło się uwijał między majtkami, rzuciła mu się na szyję, ale on z gniewem na nią krzyknął: „Już tu znowu jesteś? pewnieś się przyszła na mnie skarżyć, jak przed owym kuśnierzem; mogłabyś już mi raz dać święty pokój ze swemi nudnemi gadaniami.“ Ścisnęło się serce Dosi, gdy takie przykre słowa usłyszała. Jednakże jako dobra siostrzyczka zaczęła jego gniew łagodzić, opowiadając o królu i królowej, jak ją mile przyjęli, tylko o piastunce i o celu swéj podróży zamilczała. Witek bardzo się temu dziwił i żal mu było, że z powodu swéj swawoli nie dostał się na dwór królewski, a gdy ciekawie przeglądał torbę Dosi i znalazł w niéj wiele złota i szkatułkę z klejnotami, wtedy powstała w jego sercu brzydka zazdrość. Z posępną twarzą odpowiadał Dosi, gdy go pytała, jak mu się powodziło.
„Gdy mnie ten kuśnierz wygnał,“ opowiadał, „wtedy okręciłem kapeluszem, wołając: leć wietrzyku, leć, do mego szczęścia mnie prowadź, i biegłem w tę stronę, gdzie wiatr niósł kapelusz. Przyszedłem nad morze i wnet przekonałem się, że na morzu czeka mnie szczęście. Wskoczyłem do próżnéj łódki, nie zważając na to, czyją była własnością, aby się przeświadczyć, jak mi wiatr służyć będzie. Mój kapelusz był jakoby żagiel, tak wiatr mi służył, bo gdzie chciałem, wnet zapłynąłem. Ujrzał mnie pan tego okrętu, a tak mu się spodobałem, że mnie wziął na okręt, jako swego syna. Nie chełp się przyjaźnią królewską i swemi skarbami, gdyż zobaczysz, że i mnie szczęście obsypie bogactwami.“
Gdy już sobie wszystko opowiedzieli, chciała Dosia odejść, ale okręt już płynął na morzu, a płynął z wiatrem; port już był daleko. Dziewczę spostrzegło, że zaniechało obowiązku. Zaczęła prosić majtków, aby odwiązali od okrętu łódkę i dozwolili jéj odpłynąć na powrót do portu; przyrzekała im dać tyle złota, ileby chcieli, lecz pan su-