naraz zielony las, rzekę i pasmo gór, a pod najbliższą górą ku swemu zadziwieniu — spostrzegła chatkę, tę samą, gdzie niegdyś z Witkiem nocowała. Jednakże komin był prosty, strzecha cała i drzwi dobrze okute; staruszek Wiatr stał przed drzwiami, zacierał ręce i wołał chrapliwym głosem: „Dobry wieczór, dzieweczko! witamy cię u nas.“ Staruszka Wichrzyca kiwała ręką, wołając: „Pójdź, pójdź, chałupkę mamy naprawioną, gdyż tu osiedliśmy na czas dłuższy, bo już teraz tak często nie chodzimy po świecie, jak dawniéj.“ Pies na łańcuchu, skomląc radośnie, rwał się ku Dosi, jako ku staréj znajoméj; tak wszyscy mile dziewczynę witali, zawiedli do chaty i zastawili wieczerzę. Staruszek i babka opowiadali o swych podróżach, aż w końcu zapytali się Dosi, dokąd się wybrała. Rzekła, że idzie szukać i oswobodzić syna królewskiego.
„Hihi,“ zaśmiał się dziadek, „król — niekról, to mi wszystko jedno, nikomu nie przepuszczę. Chcesz-li oswobodzić królewicza, będziesz miała trudne zadanie. Ponieważ królewicz był swawolny i nieposłuszny, przeto został zamieniony w młodego lwa ze złotym paskiem na czole; ktoby go przez siedm lat pielęgnował, ażeby się stał łagodnym jak baranek, ten wróci mu ludzką postać.“
„Hihi,“ zachichotała babinka, „takowe dziewczę bodaj czyby chciało co rano myć lwa i czesać, dawać mu śniadanie, paść go po lesie, z nim się gonić i igrać, na wieczór mu posłać legowisko, uśpić go i legać blizko jego klatki, hihihi i to przez całych siedm lat.“
Dosia na to rzekła: „Dziadku i babuniu, tylko po to tu przyszłam, abym to wszystko rzetelnie wykonała; a jeżeli pozwolicie, zaraz zacznę, tylko mi pokażcie, gdzie się znajduje lwia klatka, ja mu pościelę, uśpię i czuwać będę nad nim przez noc całą.“
Powstali dziadek z babką, wzięli Dosię pomiędzy siebie za ręce i pobiegli z nią do lasu, a pies, wyjąc, przed nimi; aż stanęli przy skale, gdzie była jaskinia, żelazną kratą zamknięta; tam znajdował się lew, mrucząc, gdyż czekał na wieczerzę.
Strona:Eliška Krásnohorská - Powiastka o wietrze.djvu/51
Ta strona została uwierzytelniona.