Strona:Eliška Krásnohorská - Powiastka o wietrze.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.

ludzka, że to jest królewicz — dla tego wstydliwie go nieraz omijała. Widząc jednakże często jego smutek, była dlań pełną współczucia, a wtedy opowiadała mu o jego ojczystym domu, o królewskich rodzicach i o staréj, wiernéj piastunce? Czy lew rozumiał słowa dziewczyny? Trudno dać na to odpowiedź, jednakże w takich razach lew był cichym i łagodnym jak baranek; zamyślony siadywał na nadbrzeżnéj skale, patrząc na daleką przestrzeń morza w stronę, gdzie leżała jego ojczyzna.
Późniéj coraz mniéj wdawała się ze lwem w rozmowy, gdyż wyraźnie biła z niego królewskość, a gdy ku niewysłowionéj swéj radości dowiedziała się od dziadka i babki, że już mu sześć lat służy i że to jest ostatni rok jego zaklęcia, wtedy Dosia w milczeniu i z pokorą służyła lwu, jakoby rzeczywistemu królewiczowi; to téż już nie jeżdżała na nim, nie bawiła się z nim i nie pogroziła nawet w żartach biczem. Zato była swobodniejszą i weselszą ze swoją ulubioną sarną, która się rozrosła w okazałe zwierzę. „Ach! moja miła sarenko!“ szeptała nieraz, obejmując ją za szyję, jak niegdyś Witka, „moja ty miła towarzyszko, już wnet, wnet poniesie nas łódź do mego domu, do mego ojca, do mego braciszka. Co téż oni teraz porabiają? Ojciec zapewne sądzi poddanych króla, a Witek? może go szczęście nie opuściło, może stał się sławnym wodzem królewskiéj marynarki, a pięknemi czynami zasłużył sobie na ojca i moję miłość.“
Nie uważała Dosia przy tych rozmowach, będąc napełniona niecierpliwą radością, że lew na sarnę spoglądał strasznym wzrokiem, zazdroszcząc jéj pieszczot, jakich doznawała od dziewczyny. Co dzień stawał się smutniejszym, ale téż i dzikszym; nie czynił wprawdzie nic złego, ale wzrok jego był ponury, a wył nieraz tak żałośnie, że Dosi się na płacz zbierało. Często po całych dniach nie wychodził z jaskini, a jeżeli wyszedł, biegał po najniedostępniejszych miejscach wyspy i często dopiero po kilku dniach wracał, krwią zbroczony i zemdlony.
Powoli zbliżał się dzień, kiedy się miał skończyć rok siódmy zaklęcia. Dorotka myślała tylko o swojéj