Strona:Eliksir prof. Bohusza.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.

dwa lata, który upierał się przy starości, rozkochany w swej wspaniałej, patrjarchalnej brodzie śnieżnej i obliczu tycjanowskiego starca. Poprosił więc o dymisję, oświadczając swemu rządowi, że nie myśli poddawać się w obradach i przyjęciach ciała dyplomatycznego przewodnictwu „młokosa“. Dopiero po długiej wymianie depesz pomiędzy obu rządami doszło do porozumienia, gdyż rząd Wielkiej Brytanji zgodził się uczcić siwą brodę włocha, pod warunkiem wszakże, aby starość z wyglądu nie zaś z metryki stała się na przyszłość miarodajna w podobnych okolicznościach.
Jak na trzy miesiące zatem, to chyba dość już powikłań wywołał eliksir młodości w dziedzinie polityki.
Cóż dopiero mówić o zmianach, jakie zaszły pod jego wpływem w stosunkach towarzyskich?
Coraz większą rzadkością stawała się osoba starsza w salonach, na zabawach, koncertach, i w teatrach. Publiczność, zebrana na wyższych piętrach teatrów podczas przedstawień baletowych, napróżno szukała w pierwszych rzędach krzeseł tych szeregów łysin, które przedtem sprawiały jej taką uciechę. Stoliki bridge’a opustoszały w klubach i na zebraniach prywatnych, dawni bowiem starcy garnęli się teraz do flirtu, tańca, zabaw, huczących wesołością, oszałamiających ruchem.
I rzecz dziwna, że gdy przedtem mówiono, iż kobieta ma tyle lat, na ile wygląda, a pytać pleć piękną o lata uchodziło za najwyższy brak taktu, teraz wyłoniła się u pań moda kokietowania wiekiem.
Gdy więc wicehrabia de Pompę Funèbre, rozkochawszy się w margrabinie du Moulin Rouge, wyznał