Strona:Eliksir prof. Bohusza.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

jej miłość namiętną, to margrabina, wachlując łono alabastrowe, odparła mu z uśmiechem czarującym:
— Ależ vicomte, jestem staruszką osiemdziesięcioletnią!
— Margrabino! — zawołał na to rozkochany młodzieniec — wszak Wenus medycejska, pomimo dwu tysięcy lat, jest zawsze bosko piękna i młoda!
Na odwrót — boć zawsze musi istnieć sprzeczność pomiędzy obu połowami rodu ludzkiego — odmłodzeni starcy, którzy dawniej nie taili bynajmniej lat swoich, teraz usiłowali ukryć wiek swój, pragnąc uchodzić za rzeczywiście młodych. Zwyczaj ten doprowadzał nawet do zajść zabawnych, bo oto, naprzykład, odmłodzony jenerał Mars la Cave, odezwawszy się w najbliższem kółku przyjacielskiem, znającem go doskonale:
— Gdy byłem ordynansem przy cesarzu Napoleonie III...
zaciął się, poczerwieniał i pragnąc zatrzeć te słowa, dodał:
... — tak opowiadał mi pewnego razu ojciec...
Towarzystwo było zbyt dobrze wychowane, aby parsknąć śmiechem w oczy odmłodzonemu wojakowi, panie jednak rozpostarły szybko wachlarze lub zaczęły pilnie wąchać trzymane w rękach kwiaty, panowie zaś zagryźli wargi i pochylili się ku paniom, jakby właśnie przypomnieli sobie, że mają im powiedzieć coś ważnego.


∗                  ∗

Bohusz nudził się już potrochu w Cannes i nieraz, kołysząc się w fotelu biegunowym na marmuro-