Strona:Eliksir prof. Bohusza.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

— Doprawdy — rzekła księżna, podchodząc do zwierciadła i poprawiając wspaniałe, krucze włosy — wdzięczna wam jestem za te zaprosiny, bo nie wiedziałam istotnie, co z wieczorem robić.
Gdy weszli do loży, hrabia usiłował namówić zaproszoną, aby siadła obok jego żony, księżna jednak, spostrzegłszy wszędzie wspaniałe stroje balowe, ani słyszeć nie chciała o tem i zająwszy miejsce w fotelu, stojącym w zacienionym kącie loży, oświadczyła stanowczo, że się stamtąd nie ruszy.
Orkiestra grała już uwerturę, gdy w jednej z lóż dotychczas pustych, z przeciwnej strony widowni, stanęła postać niewieścia w prawdziwie królewskim płaszczu gronostajowym.
— Liane de Puy! — szepnęła hrabina.
— Ah, ta aktorka — odparła księżna i zwróciła lornetkę ku przybyłej.
A Liane, zrzuciwszy z ramion płaszcz na poręcz krzesła, ukazała się w sukni głęboko wyciętej, podtrzymywanej tylko przez wąskie przepaski na ramionach, olśniewająca białością szczupłego ciała o kształtach podlotka i połyskiem klejnotów.
Mais elle est presque nue! — zawołała szeptem zgorszona hrabina.
Księżna nie odpowiedziała, gdyż serce jej zakołatało, jak młotem, a policzki okryły się rumieńcami gorącemi, w tej chwili bowiem za krzesłem Liane stanął Bohusz.
— Profesor Bohusz — szepnęła hrabina.
Księżna przyłożyła szybko lornetkę do oczu, aby ukryć rumieńce. I hrabina przyglądała się pilnie Bo-