Strona:Eliksir prof. Bohusza.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.

huszowi, słyszała bowiem o stosunku jego z księżną i mimowoli z ust jej wyrwał się cichy okrzyk:
— Co za piękny mężczyzna!
Księżna Basztańska uśmiechnęła się, usłyszawszy te słowa, istotnie bowiem, rozpromieniony, wytworny w stroju wieczorowym, z tą głową wspaniałą Antinousa, o zaroście złocistym, odcinającym się od białego gorsu koszuli, wyglądał dzisiaj niezwykle pięknie. Lecz sala pociemniała nagle i podniosła się zasłona sceny.
Hrabia wymógł teraz na kuzynce, aby siadła obok jego żony na przodzie loży.
Wobec ciemności, panującej na widowni, zgodziła się w końcu na to. Była już zupełnie spokojna, a nawet czuła wielką radość wewnętrzną i dumę, że ukochany jej wywarł tak silne wrażenie nie tylko na kuzynce, ale śród publiczności, widziała bowiem, jak ze wszystkich lóż skierowały się ku niemu lornetki.
Nie odczuwała przytem żadnej zazdrości. Zbyt była dumna, zbyt pewna wyższości nad tą aktorką i miłości Bohusza, aby uczucie to mogło pomieścić się w jej sercu. Zresztą tak przywykła, że w jej sferach nieraz podtatusiali, a nawet starzy mężowie posiadają znane wszystkim przyjaciółki, nie mącąc przez to harmonji życia małżeńskiego, iż uważała za całkiem naturalne, aby i ten człowiek, tak bogaty, a co więcej, posiadający talizman młodości, nie odmawiał sobie również takiej zabawki.
Grzmot oklasków powitał wchodzącego na scenę słynnego śpiewaka o torsie atlety, udach, jak u konia, i ruchach rubasznych cyrkowca. Śpiewał jednak rzeczywiście porywająco, to też zasłuchana księżna za-