Strona:Eliksir prof. Bohusza.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

Nazajutrz pierwszą jej myślą było zatelefonować do Bohusza, pragnęła bowiem ogromnie mieć go już przy sobie. Opanowały ją wszakże wątpliwości. Czuła, że nie wytrzyma i, ujrzawszy go, wystąpi z oskarżeniem przeciwko Liane. Jeżeli zaś on nie tylko nie uwierzy temu, ale oburzy się i obrazi? Wówczas nie pozostanie jej nic innego, tylko ustąpić przed nim, przeprosić i patrzeć w milczeniu, jak Paryż w dalszym ciągu naigrawać się będzie z naiwności profesora. Zaniechała więc tej myśli. Musi najpierw ujawnić mu zdradę aktorki, dowieść mu jej naocznie, a dopiero wówczas powita radośnie ukochanego i gdy nadarzy się sposobność wyzna mu, że to ona wybawiła go od ośmieszania się przez tą kokotę! Ale jak to zrobić, jak się zabrać do tego?
Biła się z temi myślami przy śniadaniu, przeglądając machinalnie Matina, gdy nagle oczy jej padły na następujące ogłoszenie:
„Agence Detecto. Recherches, surveillance, affaires conjugales. Discretion garantie”...[1].
— Doskonale! — zawołała prawie głośno, wydarła ogłoszenie z dziennika, zadzwoniła na pannę służącą i, ubrawszy się szybko, pojechała pod wskazanym adresem.

Na schodach jednak, wiodących do biura ajencji, przejął ją lęk nieokreślony. Nigdy w życiu nie miała do czynienia z instytucjami tego rodzaju, a jeżeli co o nich wiedziała, to ze słynnych opowiadań Conana

  1. Ajencja Detecto. Poszukiwania, nadzór, sprawy małżeńskie. Dyskrecja zapewniona...