Strona:Eliksir prof. Bohusza.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.

— Za godzinę — szepnęła — wszystko się rozstrzygnie.
I nagle, teraz dopiero, przejął ją lęk o ukochanego i mózg zaczął snuć myśli gorączkowe.
Wszak ten tenor — to atleta. A może jeszcze ma broń przy sobie? Wszak opowiadano jej, że żaden hiszpan nie rozstaje się nigdy z zakrzywionym, zjadliwym nożem katalońskim...
Przeraziło ją to do tego stopnia, że wyskoczyła z łóżka.
Jeszcze raz przebiegła oczyma depeszę. Kierownik ajencji Detecto zawiadamia, gdzie będzie oczekiwał na wynik zarządzonej pułapki. Widocznie zatem spodziewa się, że i jego klientka przybędzie na to miejsce, aby się dowiedzieć zaraz o wszystkiem.
Jechać czy pozostać?
Spojrzała na zegarek. Zaledwie pięć minut upłynęło. Ma jeszcze czas.
Niepokój wreszcie przemógł. Zadzwoniła na pannę służącą, kazała przygotować samochód i zaczęła się szybko ubierać.


∗                  ∗

Gdy pociąg stanął na dworcu Północnym, a Bohusz, wyskoczywszy z wagonu, ujrzał wysypujących się z nim razem na peron podróżnych, zdawało mu się, że nigdy nie zdoła przecisnąć się przez te tłumy, że naumyślnie chyba tym właśnie pociągiem zjechali się turyści z całego świata, aby jemu drogę zagrodzić, narazić go na mękę posuwania się krok za krokiem ku wyjściu. Tak samo, gdy nareszcie stanął na ulicy,