Strona:Eliksir prof. Bohusza.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.

Ośmieszony! To dobiło Bohusza. Zatoczył się, wybiegł z buduaru, minął, usuwającą się szybko na bok pokojówkę i czepiając się ścian, raczej stoczył się, niż zbiegł, ze schodów.
Est-il soûl! — szepnęła, patrząc na staczającego się, pokojówka.
Zgarbiony, zmartwiały dotarł wreszcie do czekającego samochodu.
Szofer otworzył szeroko oczy, spojrzawszy na twarz powracającego gościa.
— Przed siebie, za miasto, potrzebuję powietrza! — zawołał Bohusz głosem złamanym i padł bezwładny na poduszki...
Szofer, przyzwyczajony widocznie do kaprysów klienteli, ujął, bez słowa, koło kierownika i popędził.
Pod wpływem odniesionego ciosu, bohater nasz przestał myśleć refleksyjnie. Umysł jego stał się szkłem matowem, nie przepuszczającem żadnych myśli głębszych. Nie zastanowił się nawet, że najwidoczniej ktoś zawrócił go z drogi do Anglji umyślnie, aby zastał Liane ze śpiewakiem. Jedna tylko myśl tkwiła mu ćwiekiem w głowie, myśl uporczywa i gnębiąca, że zdradzony jest przez tę właśnie kobietę, dla której gotów był na wszystko.
I pod ciężarem tej myśli uginał się coraz bardziej.


∗                  ∗

Księżna, podjeżdżając do miejsca wskazanego w depeszy, ujrzała detektywa, stojącego z rękoma w kieszeniach palta i spoglądającego flegmatycznie w stronę jej samochodu. Widocznie przewidywał, że