u dziecka. I pociągało go teraz właśnie to, co dawniej, w tym okresie, który nazywał już pierwszą młodością, było dla niego zupełnie obojętne. A że zawsze był odludkiem i znajomości osobistych posiadał nie wiele, rodziny zaś nie znał wcale, dalecy bowiem, jedyni krewni jego mieszkali gdzieś na głębokiej prowincji — stał się więc gościem teatrów, koncertów, zabaw publicznych, wymykał się na wycieczki bliższe i dalsze, zainteresował się nawet gorąco sportami wszelkiego rodzaju.
Z początku dziwny, niespodziewany ten zwrot zastanawiał go i niepokoił, gdy notował skrupulatnie, z dokładnością badacza, przejawy działania swego wynalazku i gdy powracały jeszcze od czasu do czasu porywy do pracy naukowej. Po dwudziestu jednak dniach stosowania wyciągu, poddał się zupełnie temu nowemu stanowi rzeczy, a raczej nie odczuwał go już wcale. Przeciwnie, gdy zastanawiał się nad stanem dawnym, to właśnie ta dawna jego powaga, zasklepianie się w laboratorjum i bibljotece, bez innych przyjemności, jak praca i nauka, zdawały mu się nienaturalne i śmieszne i dziwił się, że mógł życie takie prowadzić.
Tymczasem eliksir działał w dalszym ciągu. Bujny zarost na głowie i twarzy przybierał coraz bardziej dawną, piękną barwę złocistą, kształty zaokrąglały się i rosły w miarę odzyskiwania przez muskulaturę ciała dawnych młodzieńczych rozmiarów, wszystkie ścięgna zwarły się i stężały, kości odzyskały moc i elastyczność, wskutek czego kark się wyprostował, głowa podniosła dumnie i wreszcie pewnego dnia
Strona:Eliksir prof. Bohusza.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.