Strona:Eliksir prof. Bohusza.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

Obojgiem wstrząsnął dreszcz rozkoszny, objęła ich fala gorąca, a z oczu bił blask radości życia i kochania.


∗                  ∗

W tydzień potem Bohusz stanął przed sądem, jako oskarżony o znieważenie czynne artysty kabaretowego, Iksa.
W ciasnej sali tłoczyła się publiczność różnorodna, jak zwykle w sądzie pokoju. Obok właściciela domu stróż, obok handlarza dorożkarz, obok wyelegantowanej pani praczka. Tym razem napłynęło tu też grono artystów i artystek z „Białego szczura“, spoglądających z zainteresowaniem na wyniosłą postać Bohusza, stojącego w kącie sali i rozmawiającego szeptem z uroczą Dziutką. Zwłaszcza koleżanki tancerki intrygował mocno ten piękny, wytworny winowajca.
Wreszcie przyszła kolej na sprawę artysty kabaretowego, Iksa, przeciwko Janowi Bohuszowi.
Wezwany stanął przed kratkami.
Sędzia, człek stary, łysy, o krzaczastych brwiach, krwią nabiegłych, załzawionych oczach i siwej brodzie, spojrzał z ponad złotych okularów na oskarżonego.
— Jan Bohusz? — spytał głosem ochrypłym.
— Tak jest, panie sędzio.
— Zajęcie?
— Przyrodnik.
— Wiek?
Tu znów krewka młodość wzięła górę. Nie zważając, jakie sprawi wrażenie, Bohusz spojrzał, uśmie-