Strona:Eliksir prof. Bohusza.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.

oświadczyła, że zaczeka, mając pilny interes, tembardziej, że do miasteczka było tylko około dziesięciu kilometrów, profesor więc mógł już lada chwila powrócić.
Zasiadła tedy w saloniku, spoglądając niecierpliwie na zroszone okna, zaczynał bowiem padać drobny deszcz ze śniegiem, gdy nagle odezwała się trąbka i drugi samochód zajechał przed ganek. Księżna wiedziała, że Bohusz nie posiada samochodu, zaciekawiona więc pochyliła się na fotelu ku oknu, a w tejże chwili rozległ się szybki tupot kroków na ganku, otworzyły się drzwi balkonowe i do saloniku wpadła Dziutka.
— Czy tu mieszka — zaczęła głośno, ale ujrzawszy w saloniku wytworną postać księżny, przyglądającej się jej ciekawie, urwała nagle.
— Przepraszam panią, — spytała już ciszej — czy tu mieszka profesor Bohusz?
— Tak, pani — odparła uprzejmie zapytana.
— Dziękuję — dygnęła Dziutka i usiadła na krześle.
Obecność jednak tej pięknej, wytwornej pani w domu Bohusza wprowadziła ją widocznie w zły humor, nie przemówiła już bowiem ani słowa, a gdy księżna nie przestawała przyglądać się jej z zaciekawieniem, zerwała się z krzesła i podbiegła do okna, następnie zaś, założywszy w tył ręce, zaczęła oglądać obrazki na ścianach, nucąc przytem coś pod nosem, widocznie dla okazania lekceważenia tej pięknej nieznajomej w domu swego Jasia. Tak obeszła, szastając spódniczkami, cały salonik, wreszcie skręciła ku